W ciągu ostatniego tygodnia nie pojawiły się, żadne istotne dla giełdy informacje, dotyczące greckiego kryzysu finansowego. Brak informacji o jakichkolwiek postępach w rozwiązaniu kwestii zadłużenia zagranicznego Grecji, postrzegany jest przez inwestorów jako zła wróżba. Zwłaszcza, że czas gra tutaj na niekorzyść Grecji, która stoi na skraju bankructwa. W istocie nie można zaobserwować żadnych widocznych postępów w negocjacjach pomiędzy Grecją a pożyczkodawcami. Nadzieję na zmianę tej patowej sytuacji być może przyniesie najbliższy szczyt Unii Europejskiej zaplonowany na 11 maja. Pojawiły się już doniesienia odnośnie możliwości przesunięcia ostatecznego terminu umowy z Grecją na 25 maja. W ten sposób Grecji rząd będzie miał w przybliżeniu około pięciu tygodni na ratyfikację nowych porozumień.
Oczywistym powodem braku paniki wśród inwestorów są gwarancje Europejskiego Banku Centralnego dotyczące nowego programu pomocowego, który powinien zapewnić znaczne wzmocnienie greckich finansów. Unia Europejska jest zainteresowana osiągnięciem porozumienia i dostarczeniem Grecji niezbędnych funduszy. Pojawiają się jednak plotki na temat planu „B” w sprawie Grecji. Jak pokazują najnowsze badania opinii publicznej sami Grecy są przekonani co do skuteczności kolejnego planu naprawczego. Za tą opcją opowiada się aż 70 % badanych, podczas gdy zaledwie 23% jest przekonanych, że ich kraj powinien rozpocząć realne przygotowania do opuszczenia strefy Euro. Jak na razie więc piłka jest po stronie Grecji, chociaż reszta Europy powoli zaczyna już tracić cierpliwość.
Dane z Banku Centralnego w centrum uwagi
W tym tygodniu warto przyjrzeć się kilku najważniejszym wskaźnikom ekonomicznym. Wśród nich bez wątpienia znajdują się informacje na temat wysokości PKB USA, w pierwszym kwartale bieżącego roku czy też chiński indeks PMI. W najbliższym czasie spodziewać można się także publikacji danych na temat kondycji japońskiej gospodarki. Między innymi będzie to aktualna wysokość indeksu CPI, wskaźnik poziomu bezrobocia, wydatków konsumpcyjnych oraz poziomu produkcji przemysłowe oraz dane dotyczące aktualnego poziomu cen, w tym cen towarów i usług konsumpcyjnych. Informacje te są szczególnie istotne dla zrzeszonych w Strefie Euro państw, dla których istotnym problemem jest obecnie deflacja.
Do ważnych wydarzeń w tym tygodniu zaliczymy nie tylko najnowsze ustalenia ogłoszone przez FOMC, a także przez banki centralne Japonii, Brazylii oraz Rosji decyzji w sprawie polityki pieniężnej. FOMC poza możliwością wpływania na politykę monetarną posiada także uprawnienia do nadzorowania operacji giełdowych. Innym ważnym wydarzeniem będzie konferencja z udziałem przewodniczącego Banku Rezerwy Australii, Glenna Stevensa, który w poprzednim tygodniu przedstawił informacje finansowe dotyczące indeksu cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI). Warto jednak pamiętać, że nawet do wypowiedzi specjalistów tej klasy co Glenn Stevens, inwestorzy nie powinni podchodzić bezkrytycznie. Można wspomnieć chociażby opinię sprzed kilku dni, kiedy to przewodniczący Banku Rezerwy Australii stwierdził, że kurs dolara australijskiego jest zawyżony. Miało to miejsce, przy kursie 0,7815 $. Krótko też po tym czasie dolar australijski zanotował znaczący wzrost kursu zbliżając się do granicy 0.80 $.
FOMC w centrum uwagi inwestorów
W centrum uwagi inwestorów w ostatnim czasie znajduje się bez wątpienia amerykański FOMC, którego decyzje mogą mieć istotny wpływ na transakcje zawierane nie tylko na amerykańskiej giełdzie papierów wartościowych.
Już w środę spodziewane jest przekazanie przez FOMC informacji za pierwszy kwartał oraz wyjaśnień przyczyn umiarkowanego tempa wzrostu, który postrzegać można jako kontynuację zeszłorocznego odbicia i dalszą poprawę stanu gospodarki. Na horyzoncie pojawiają się jednak także niepokojące sygnały do których zaliczyć można wzrost poziomu bezrobocia oraz gorsze wyniki sektora sprzedaży detalicznej. Właśnie te czynniki postrzegane są jako główna przyczyna osłabienia kursu dolara w ostatnim czasie. Pojawiają się jednak głosy, że już czerwiec może przynieść poprawę. Większość inwestorów jednak spodziewa się pierwszego zwiastuna normalizacji gospodarki dopiero pod koniec roku lub wręcz na początku następnego.
Zbliżające się wybory w Wielkiej Brytanii, bez większego wpływu na rynek Forex
W ostatnich dniach kurs funta uległ stabilizacji i utrzymuje się powyżej poziomu 1,50 (w stosunku do dolara amerykańskiego). Tak wysoki kurs funta, może być pewnym zaskoczeniem dla inwestorów. Dokładniejsza analiza przybliża nam dwa podstawowe podwody takiego stanu rzeczy. Przede wszystkim trudna sytuacja finansowa Grecji rzutująca niekorzystnie na Euro, powoduje większe zainteresowanie inwestorów innymi, stabilniejszymi walutami, w tym właśnie funtem. Drugim powodem jest to, że rynek dosyć łagodnie reaguje na zbliżające się w Wielkiej Brytanii wybory. Pomimo tego, że Brytyjczycy pójdą do urn już za niecałe dwa tygodnie, nadal trudno jest na podstawie danych wyników sondażowych wskazać potencjalnych zwycięzców.
Istnieje jednak całkiem realne ryzyko szybkiej zmiany stabilnego kursu brytyjskiej waluty. Podobna sytuacja miała już miejsce w czasie zeszłorocznego, sierpniowego referendum w Szkocji. W dniach poprzedzających referendum, niemalże do dnia głosowania kurs funta był całkiem stabilny. Dopiero w przededniu wyborów wydawało by się, że inwestorzy zdali sobie sprawę z potencjalnego ryzyka, które niesie za sobą wynik szkockiego referendum, co szybko znalazło odzwierciedlenie w poziomi kursu funta. Ciężko stwierdzić, czy takiej spóźnionej reakcji możemy spodziewać się także i w tym roku. Liczba zawieranych przez inwestorów zainteresowanych funtem transakcji jest stosunkowo niska, co może oznaczać, zarówno, że inwestorzy nie spodziewają się większych zmian dotyczących gospodarki w krótkim czasie po ogłoszeniu wyników wyborów, jak też ostrożny inwestor może dojść do wniosku, że chwilowy spokój jest tutaj jedynie przysłowiową ciszą przed nadchodzącą burzą, która może wstrząsnąć kursem funta. Ryzykiem, którego inwestorzy zdają się jak na razie nie dostrzegać jest całkiem realna możliwość przeciągających się problemów z utworzeniem koalicji rządzącej po zakończonych wyborach, a nawet konieczność ich powtórzenia.